Po raz pierwszy grupa LHG First To Fight brała udział w oficjalnych uroczystościach rocznicy bitwy na Monte Cassino. Poprzedzony kilkumiesięcznymi przygotowaniami wyjazd był dla nas bardzo ważny. Śmiała decyzja o podróżowaniu samochodem spowodowana była chęcią zabrania broni i całego ekwipunku. Nie chcieliśmy jechać z pustymi rękoma. Po dopięciu wszystkiego na ostatni guzik wyruszyliśmy w drogę 15 maja.
Na miejscu byliśmy późnym wieczorem 16 maja. Po dojechaniu w okolice Polskiego Cmentarza na Monte Cassino przywitała nas bratnia grupa z Polski GRH Karpaty. Pomogli nam w rozładowaniu sprzętu, wskazali drogę i miejsce do rozłożenia namiotów.
Na wstępie wyjaśnili, że biwakujemy na pozycjach bronionych przez Niemców tej samej nocy 70 lat wcześniej...
Następnego dnia od rana nie tracąc czasu, zaczęliśmy zwiedzać tereny walk. Kawałek po kawałku oglądaliśmy miejsca znane nam tylko z książek i map. Dopiero na miejscu wyobrażenie zderzyło się z rzeczywistością i już w połowie dnia wiedzieliśmy, że nie mamy szans obejrzeć całości. W drodze na wzgórze 593, odbiliśmy do Domku Doktora. Tam ujrzeliśmy kolejny obóz grup rekonstrukcji historycznej i o dziwo, od razu spotkaliśmy znajomych. Byli to Piotr i Grzesiek z SLGRH Front. Lubliniacy, których poznaliśmy kilka miesięcy wcześniej w Londynie, przy okazji 1 marca. Serdecznie przywitani, poczęstowani jedzeniem i piciem, spędziliśmy sporo czasu na rozmowach. Niestety, plan nas gonił i po odwiedzeniu pomnika na 593 zeszliśmy na dół w celu odebrania naszego dowódcy z dworca Cassino. Schodząc, spotkaliśmy ułanów z GRH Bojursko eskortujących niemieckiego jeńca. Wieczorem uczestniczyliśmy w uroczystościach w Piedimonte. Na zaproszenie Stowarzyszenia PSZ dzień zakończyliśmy "karpacką zabawą", podczas której "poległ" nasz szef.
17 maja poświęciliśmy na zwiedzanie klasztoru i reszty terenów. Po południu obok Mass Albaneta dopadła nas gigantyczna ulewa. W ciągu paru minut byliśmy przemoczeni. W drodze do obozu, cały czas w deszczu, byliśmy kilka razy zatrzymywani przez harcerzy, którzy mieli w tym czasie rajd. Oferowali pomoc, ciepłą herbatę oraz jedzenie. Niesamowity duch jedności, bez względu na to, czy ktoś był harcerzem czy rekonstruktorem. Na jednym z punktów spędziliśmy godziny, rozmawiając o historii. Po powrocie do obozu załamaliśmy ręce, gdy okazało się, że niedomknięte namioty są całkowicie przemoczone. Wtedy jak na "lordów" przystało, zabukowaliśmy hotel, aby wyschnąć przed głównymi uroczystościami.
18 maja po perypetiach z włoską policją przy wjeżdżaniu w okolice cmentarza dotarliśmy na główne uroczystości. Słońce grzało jak 70 lat wcześniej. Tam wraz z SLGRH "Front", GRH "Poland", GRH "Fundacja Niepodległości" oraz SRH "PSZ" ustawiliśmy się w szyku. Niestety z racji słabego nagłośnienia nie mogliśmy w pełni słyszeć mszy świętej, ale los zrekompensował nam to bardzo ciekawym doświadczeniem. Syn jednego z drugowojennych żołnierzy nowozelandzkich oddał nam honory, tańcząc hakę. W pierwszym momencie dość zabawnie wyglądający taniec okazał się bardzo poważnym oddaniem czci. Słyszalne w tle "Boże coś Polskę" i wykonujący hakę maoryski wojownik przysporzyły niejednej osobie łezki w oku. Po mszy złożyliśmy wieńce na cmentarzu i nie tracąc czasu, ruszyliśmy w drogę powrotną do Wielkiej Brytanii.
Niestety organizatorzy nie dali szansy kombatantom 3 DSK na złożenie wieńców pod pomnikiem na wzgórzu 593. Zostaliśmy więc poproszeni przez Pana Stefana Mączkę, prezesa Związku Byłych Żołnierzy 3 Dywizji Strzelców Karpackich, o uczynienie tego w imieniu żołnierzy. W całym tym chaosie i braku czasu nasza grupa poprosiła z kolei pozostałych rekonstruktorów o uczynienie tego. W taki sposób kilka różnych grup z różnych miejsc, niekiedy nieznających się wcześniej, w duchu karpackim uczyniło to 18 maja 2014 roku. Odtwarzać trzeba skrupulatnie wszystko, siłę i jedność Dywizji też. W końcu choinka nas zobowiązuje.
Chcemy gorąco podziękować:
Panu Krzysztofowi Piotrowskiemu, za miejsce w obozie.
Grupom Rekonstrukcji Historycznej "Karpaty" oraz "1 SK Commando" za przyjęcie w obozie.
Grupom Rekonstrukcji Historycznej "Front", "PSZ" oraz "Poland" za gościnę obok Domku Doktora.
Wszystkim harcerzom, ludziom, którzy nam pomogli, za ducha, dobrą zabawę, za to, że tam byli.
Zdjęcia dostępne na FB
https://www.facebook.com/13072151698862 ... =1&theater