Page 1 of 1

jak to było naprawde...

PostPosted: Sat Apr 30, 2011 12:14 pm
by peterh35
:D witam zakładając ten temat przywodze wspomnieniami czas który zafundowało mi MON z perspektywy czasu teraz patrząc na rekonstrukcje jak siedzicie z karabinami to powraca ;) a wiec ja zaczne a było to w latach 1993-95 w Jednostce Wojskowej 2621 Warszawa- 3 pułk inzynieryjno budowlany ;) polatało sie troche z AK-47 :lol: GENERALNIE SAPER :D

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Sat Apr 30, 2011 12:48 pm
by Kosynier
:D Sluzylem w Francuska Wojsk lotnicze , w jednostki ochrony Baz ( Jednostka Strelcow Komandosow z Lotnicze) 1992-94 tak z potem w zwiad na etapie w jednostki transportu drogowe , od 89 do 92 sluzylem w Wojsk Landowe .
Strzelalem z FSA 49/56 , MAT 49 , FAMAS ... a AK47 to na mnie strzelali :evil: skokalem tez troche od samolotu ( jak byli pieniedze :lol: ) noj wiecej od tylu ciężarówki :roll:

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Sat Apr 30, 2011 2:34 pm
by Jurgen
JW 4512"R" czyli samodzielna Pierwsza Kompania Drogowo- Eksploatacyjna. Najktocej mowiac zabezpieczenie drog dofrontowych i rokadowych na szczeblu armii. :mrgreen:

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Sat Apr 30, 2011 4:05 pm
by Andrzej
A ja w woju nie byłem ;). Ale do rezerwy tez mnie nie przenieśli. Zapomnieli o mnie :twisted:

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Sun May 01, 2011 10:04 pm
by czaja
A ja to miałem 7 lat jak zacząłem w piaskownicy z kolegami :lol:
Ławki drewniane były samolotami których balans symulowały lot samolotu, gałąź z drzewa koło śmietnika symulowała karabin, który wtedy zawsze wydawał dźwięk pistoletu maszynowego ;) (tratatatata) :D
A wojsko to hmm w związku z tym, że nie służyłem powiem tak: nie sztuka pójść do wojska, sztuka się od niego wywinąć ;)

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Mon May 02, 2011 9:05 am
by Jurgen
Może z tym wywijaniem się i masz racje ale... Ostatnio w Zaganiu jeden taki który robił za czrwonoarmiste chciał wziasc gurionowa ale nie miał zielonego pojęcia co z tym robić... Wiec wojsko przydaje się chodzby do tego :D A prafrazujac komentarz mojego przedmówcy, nie sztuka się od wojska wymigac, sztuka do niego pójść i WYJŚĆ.

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Mon May 02, 2011 11:12 am
by Kangur AIF
No to może ja się pochwale hmmm... miałem ciekawe doświadczenie z MON-em, generalnie Lato 1999-2000 :twisted:
Wiadomo człowiek od dziecka miał zamiłowanie do munduru i armii no i zaraz po szkole średniej zgłosiłem się na ochotnika do WP i potraktowali mnie... właśnie :shock:... wylądowałem w Mrągowie na Mazurach w 9 Centrum Wyszkolenia Wojsk Łączności WLOP (w skrócie lotnictwo 8-) ), gdzie przyodziałem sobie berecik taki sam jak koledzy rekonstruktorzy 1SBS obecnie noszą :twisted:
Żeby było ciekawiej pociągiem 19h jazdy i ok 800km szynami :shock:
Po 3 miechach trafiłem do Sandomierza do 3 batalionu radiotechnicznego (nic innego jak... zajebiście duże radary i radiostacje jak by ktoś nie wiedział :mrgreen: ) czyli do JW3533 na aż tydzień, a stamtąd na 31 kompanie (terenową) tegoż batalionu do czegoś co się nazywało Klikawa (wiocha za Puławami) dokładnie do obiektu gdzie służbę pełniło aż 11 osób, a dookoła w promieniu 5km... równiutkie pola :lol:
Oczywiście koszarowaliśmy (cała kompania to z biedą niecałe 60 chłopa) że tak się wyrażę gościnnie w Dęblinie w "Szkole Orląt" odległej od obiektu o 35km, a najlepsze że w odległych o 5km Puławach stały puste koszary po jakimś pułku chyba chemicznym ;) a na służbę dzień w dzień dojeżdżało się na pace zdezelowanego Stara 266 a raz nawet wiekowego... KRAZA (to dopiero jazda).
Kolejna ciekawostka to WAK był odległy od naszego budynku o 150m, a że nie podlegaliśmy "operacyjnie, pod 6 Bazę Lotniczą nasz szef poczciwy chorąży siadał w swojego Poldka i zapierniczał do naszego WAK-u w... Sandomierzu :shock: czyli jedyne 130km w jedną stronę, parodia...
No i tak czas mojej "ochotniczej" służby spędziłem na... radiostacji (bardziej antyku) R-140, a najciekawsze to że najdłuższą służbę jaką miałem trwała bez przerwy, czyli bez zjazdu (na zmianę z kumplem)... jedyne półtora miesiąca :D
Dużo by tu opowiadać, ale po moich doświadczeniach z MON-em mogę śmiało powiedzieć (czego wcześniej nie używałem i raziło mnie jak starsi koledzy tak mówili) - SYF ;) totalna strata czasu jak dla mnie no ale, obowiązek wobec Ojczyzny odwalony.
I pomyśleć że takie coś działo się tak nie dawno, jak se te czasy przypomnę, a popatrzę na to co teraz jest w armii to jak by się człowiek cofnął w czasie o jakieś 30-40 lat hehehe :D
Potem se raz jeszcze o mnie armia raz jeszcze przypomniała w 2 sytuacjach, ale to już inna historia ;)
A najważniejsze zapomniał bym po za unitarką na bojowej jednostce grzmiącego kija AK dokładnie AKS i to produkcji CCCP z 1955r. :D (w 2000r.) miałem w ręce aż... 1 :!: raz :mrgreen:

Ot taka to była moja służba w naszej armii jako ochotnika...

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Mon May 02, 2011 3:34 pm
by Jurgen
No u mnie tez bylo ciekawie bo kompania to bylo okolo 40tu- 50ciu zoalnierzy zasadniczej i okolo 30tu trepow. Dowodca byl major wiec jak na kompanie wysoko ale byla to kompania na szczeblu jednostki wiec major to akorat. Na stanie mialem Kbk AK i "raka". Do moro nosilismy saperki a na lewym rekawie wyjsciowego rab regulacji ruchu. Najciekawsze zajecia to byly zajecia terenowe np. rozpoznanie drog, na "Drawski" jezdilismy zawsze jak byly duze pokazy i zabezpieczalismy wtedy drogi (prowadzenie kolumn, regulacja ruchu, posterunki drogowe). Dla patroli ruchomych mielismy Mztki specjalnie przystosowane. Byly wolniejsze ale za to silniejsze w terenie, mialy dzielone siedzenia, uchwyt na palke do regulacji ruchu i uchwyty na R105 i sakwe ze sprzetem specjalnym. Poza tym byl pluton techniczny ktorego zadaniem byla na wypadek "W" szybka naprawa i rozbudowa drog w rejonie dzialania Armii do ktorej miala byc przydzielona kompania (rozwijala sie wtedy do batalionu a kazdy z plutonow w czasie pokoju byl zalazkiem kompanii na wypadek "W").

Re: jak to było naprawde...

PostPosted: Sun Sep 25, 2011 4:57 pm
by przemek85
No to mnie najbardziej ponioslo...Zespol Szkol Morskich w Darlowie,specjal. Technik-Mechanik,;Okretowe mechanizmy pomocnicze.Lecz klasa o profilu wojskowym.W praktyce oznaczalo to dla mnie 4dni nauki w szkole i 1 w jednostce w Darlowko.Wojsko i mundur codziennie dla 15latka ;)2,5 roku i wyrzucili mnie za zachowanie ;)